Sunday, February 12, 2012

Kłamca.

Rano długo nie umiałam podnieść się z łóżka. W mojej głowie panował totalny chaos, każda nowa myśl obalała wcześniejszą. Żałowałam wczorajszej, zbyt pochopnej decyzji. Spontaniczność była moją najgorszą wadą. Od małego sprawiała mi tylko problemy. Pierwszo coś robię dopiero potem myślę. Nie potrafię długo wysiedzieć w jednym miejscu, robić jednej rzeczy. To powoduje syf w myślach, uczuciach. Jednak największy chaos wprowadziły słowa Jacoba. - I ja Ciebie też kocham... - To nie mogła być prawda. A jeżeli była? Jeżeli ja też go kocham? Jeżeli jesteśmy sobie pisani a ja tak po prostu go tutaj zostawię? Nie. Stop. Nie wierzę w przeznaczenie. Tak mu się wymsknęło i tyle. Musiałam jednak wstać, czekała na mnie ukochana praca! Jakimś cudem wyszłam z łóżka i przygotowałam się do wyjścia.

Dzisiaj jak nigdy czas dłużył się i dłużył. Ruch był dzisiaj zaskakująco mały i potwornie nudziłam się po raz kolejny przebierając manekina. Na szczęście w porę wpadła po mnie Olivia.
-Proszę Pana, nie będzie Pan zły jeżeli wyrwę koleżankę wcześniej? Rozumie Pan, sprawa życia i śmierci.- zatrzepotała swoimi długimi rzęsami.
- Dobrze, ale więcej o takich "sprawach życia i śmierci" nie chcę słyszeć.
Olivia. Zawsze potrafiła wszystko załatwić. Nawet nie wiedziałam po co i gdzie mnie prowadzi.
- Liv, do cholery! Gdzie my idziemy?
- Do mojej koleżanki! Zobaczysz, będzie super!
Po przejściu paru przecznic znalazłyśmy się pod budynkiem. Nad drzwiami wisiał szyld: STUDIO ZDJĘCIOWE.
- Nie... -  zaczynałam podejrzewać co knuje Olivia.
- Tak moja droga. I nie chce slyszec żadnych oporów.
Weszłyśmy po schodkach do studia. Liv musiała tu bywać dość często, odrazu odnalazła właściwe pomieszczenie. Po prawej stały mini szafy. Pełno ubrań, butów. Trochę dalej można było znaleźć stół do charakteryzacji. No i wkońcu cel głowny, dobrze oświetlona płachta która pewnie miała być tłem. Mam nadzieję, że tylko jej tutaj towarzyszę.
- Rzeczywiście jest niesamowita. Te duże usta, długie nogi. Idealna! - kobieta zachwycała się mną. - Cześć Liv, Cześć Lily? Dobrze mowie?- zapytała. Odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na prześliczną kobietę. Była dość niska, bardzo drobna. Krótkie czarne włosy sięgały jej do ramion.
- Tak, jestem Lily.
- Rosalie, mów mi Rose. - uśmiechnęła się i popatrzała w stronę Olivii. - Ty zajmij się ubraniem jej a ja zajmę się całą resztą.
CO?????????? Jak ubranie, reszta, ja. Co? To chyba jakieś nieporozumienie. Olivia ciągnęła mnie w stronę szaf. No cholera no? Jak ja? Taki dziwoląg? Nawet nie miałam szans bronić się przed tym. Liv i tak postawiłaby na swoim. Trudno. Co ma być to będzie. Wzięłam oddech i oddałam się w ręcę dziewczyn.

- Lil nie podgląduj - krzyczały po mnie obie. - Zaraz Ci pozwolę się odwrócić, schowaj ten telefon!- Rose skończyła swoją pracę i pociągnęła mnie za sobą przed duże lustro. Liv w tym czasie zasłoniła mi oczy.
- Jesteś nieziemska Lily. Zobacz.- powiedziała i odsłoniła mi widok.
Przed lustrem stała jakaś obca dziewczyna. Loki opadały na jej smukłe ramiona. Oczy podkreślone ciemnym cieniem, piegi przykryte warstwą makijażu. Miała na sobie czarną sukienkę i wysokie buty na obcasach. Cholera! To ja? Właściwie, nie jestem aż taka zła jak myślałam. Nawet moje usta nie wyglądały tak źle, wręcz przeciwnie, teraz prezentowały się conajmniej kusząco.
- Jak Wy to zrobiłyście?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Wbrew Twoim obawom... nie potrzebowałyśmy wielu rzeczy. Trochę cienia, kredki, tusz do rzęs, podkład. Wszystko. - powiedziała Rose uśmiechając się szeroko.
Nie pasowałam do dziewczyny w lustrze. Ok, może i była piękna, ale zdecydowanie nie była mną.
- Mogę to zmyć?
- A zdjęcia?
- Zdjęcia? Nie umiem pozować, nie umiem nic.. - nie miałam najmniejszy ochoty wyginać się jak głupia przed obiektywem.
- Pomogę Ci, pozwól chociaż 10 zdjęć - prosiła Olivia.
- 10. Ani jednego więcej.
Podeszłam do białego tła i stanęłam jak kołek.
- A jakby trochę życia?- upomniała mnie zirytowana Olivia.

Zdjęcia nie wyszły źle, dziewczyna prezentowała się dobrze, ale to jednak nie byłam ja. Obca dziewczyna. Szybko zmyłam makijaż i wraz z Olivią poszłyśmy do jakiegoś baru.
- Co Ci odbiło, żeby mnie brać w takie miejsca?
- Chciałam zobaczyć Cię w makijażu, wiedzialam, że dobre z Ciebie ziółko. - zaczęła się głośno śmiać,
- To był Twój pierwszy i zarazem ostatni raz. N-i-g-d-y  w-i-ę-c-e-j! - przeliterowałam dość dokładnie.
Zajęłyśmy miejsca przy barze rozglądając się za kimś znajomym.
- 2 x jakiegoś mistrzowskiego drinka kolego - Olivia posłała oczko do barmana.
- Oczywiście, dla takich ślicznotek najlepszy z najlepszych. -uśmiechnął się i szybko zabrał się do roboty.
Zaraz po nas do baru wszedł jakiś chłopak z dziewczyną. Wyglądali na sympatycznych, chłopak co chwile się śmiał. Wkońcu weszli w cześć pomieszczenia która byłą dobrze oświetlona. Cholera! Jake! Szybko znalazł sobie pocieszenie. Oczywiście odrazu mnie rozpoznał i skończył się szczerzyć. Zaprowadził swoją koleżankę w najdalszy zakątek baru i usiadł tyłem do mnie. Tchórz. Kłamca. Patrzałabym się na niego pewnie jeszcze z godzinę wymyślając kolejne oszczerstwa ale na szczęście kelner przyniósł nasze drinki.
- Liv, weź oba. - uśmiechnęłam się do blondynki. - Kolego, whiskey proszę.



Przepraszam za tymczasową zamułkę i kolejny nudny rozdział, mam nadzieje, że kolejne będą ciekawsze :)

3 comments:

  1. Co ja mam powiedzieć? :D Zajebiście jak zawsze.
    Co do sesji.. musiała być dosyć ciekawa skoro Lily z niej odrazu zwiała hahah. Noi i ta whiskey.. nieładnie, nieładnie :D ;*

    ReplyDelete
  2. A dziękuję, także lubię Lenę :D
    Pojawiła się druga część prologu.
    Jeśli chodzi o twój rozdział, podoba mi się oporna postawa bohaterki. Jak ją sobie wyobraziłam przed obiektywem, to nieźle mnie rozbawiła ;)

    ReplyDelete
  3. Sesja? Troche mnie zaskoczyło, lecz tez rozbawiło. Nie mogłam
    sobie wyobrazić Lily przed obiektywem. Rozdział jak zawsze
    rewelacyjny;)I ta whiskey na sam koniec!

    ReplyDelete